To chyba o mnie. Takie myśli słowa strofy:
Chichot losu
Wciąż się miotam niesłychanie
A to śpiewam albo pląsam
Do muzyki ulubionej
(Leci “Torn between
two lovers” - ach te lata 70-te
Kto pamięta, ten rozumie)
To próbuję świat malować
Chcę wystawiać, pokazywać
Całe piękno prezentować
I do sztuki przekonywać
Różne hasła wykrzykuję
(Krzyk wewnętrzny oczywista)
O nierodzinnych rodzinach
O nieprzyjaznych przyjaciołach
O niespołecznych społecznikach
O serdeczności bez serca
O niewydolnych urzędnikach
O bezwzględnych pracodawcach
O wodzie sodowej u ludu wybrańców
I o wszystkich celebrytach (choć ubranych to jak nagich)
I o władzy arogancji - szczebel niski czy wysoki
I o zbędnych NGO, no i jeszcze nie wiem co
Wszystko mnie interesuje
Choć naprawić nie wiem jak
No i nawet nie próbuję
…….
Grzebię się w genealogii
Czepiam się różnych tematów
Popisuję felietony
(Do szuflady oczywista)
Czasem nawet niepoezje
(Jak te tutaj załączone)
Nawet zmarłych sen naruszam
Do biogramów zbieram dane
By nie przeszły zapomniane
Przyjaźnie zdobywam nowe
Daję serce i energię
Przy okazji trochę wiedzy
Satysfakcję mi to daje
Leczy serce, umysł, duszę
Sprzedaję książki, obrazy,
I sny mogłabym lecz nie chcę
(Zachowuję je na potem)
Sto pomysłów na minutę
Aby znaleźć jakiś sposób
I przechytrzyć chichot losu
…….
A MMS z perfumami jednak nie pachnie
…….
©KW, Toruń, niedziela ranek, 11.03.2012 (dzień mężczyzny?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz